Drugie co do wielkości miasto Sycylii – Katania, nie jest bynajmniej najbardziej popularnym wśród turystów celem podróży. Znajduje się tu co prawda kilka naprawdę interesujących obiektów, ale ostatecznie główny ruch turystyczny skupia się w okolicach Palermo czy Syrakuzy. Nie sposób jednak nie dostrzec pewnych zalet Katanii. Bliskość lotniska obsługującego tanie linie lotnicze, niewygórowane ceny i przede wszystkim położenie w cieniu najwyższego wulkanu naszego kontynentu – Etny. I to właśnie na wycieczce na Etnę chciałbym się dzisiaj skupić.
Wysoka na 3,326 metrów wizytówka Sycylii góruje nad miastem, a powiewający nad wierzchołkiem biały pióropusz cały czas przypomina o potencjalnym niebezpieczeństwie. Etna jest jak najbardziej aktywnym wulkanem i to na tyle aktywnym, że regularnie wyrzuca połacie rozgrzanej do czerwoności lawy. Nie jest to wcale przesada, o czym można się przekonać, jadąc pod sam wulkan – po drodze mijamy między innymi zniszczone przez lawę domy.
Jak już wspomniałem – mimo że sama Katania nie jest specjalnie lubiana przez turystów, jest znakomitym miejscem wypadowym na pobliski wulkan. Bez agencji, bez zorganizowanych wycieczek – szybko, prosto i przede wszystkim tanio!
Spis treści
Z Katanii pod sam wulkan
Wspinaczka na Etnę rozpoczyna się z reguły spod Rifugio Sapienza – schroniska/hotelu położonego na wysokości 1935 m n.p.m. Tutaj dojeżdżają autobusy prosto z Katanii. Podróż trwa około 2 godziny. Przystanek początkowy znajduje się na Piazza Giovanni XXIII, w pobliżu głównego dworca kolejowego. Jeśli zatrzymaliśmy się w okolicy głównej ulicy Katanii – Via Etnea, powinniśmy tam dotrzeć w około 15-20 minut (lub w 5, jeśli pomylicie godziny i musicie biec). Bilet w cenie 6,6 euro kupicie w pobliskim barze naprzeciwko zatoczek autobusowych. Na stronie co prawda znajduje się informacja, iż bilet można nabyć u kierowcy, ale ten odeśle Was do wspomnianej kafejki. Pamiętajcie, żeby zachować bilet, bo obejmuje on podróż tam i z powrotem.
Autobus w stronę wulkanu odjeżdża w sezonie codziennie o godzinie 8:15 rano. Z powrotem przewoźnik odjeżdżał dwoma pojazdami z odstępem 30 minut – jeden o 16:00, drugi o 16:30. Pamiętajcie, żeby nie spóźnić się, gdyż Katania oddalona jest o ponad 30 kilometrów od przełęczy, z której odjeżdżają autobusy. Po całym dniu chodzenia raczej nikt nie będzie zachwycony taką dodatkową wycieczką.
Samemu czy z przewodnikiem?
Wierzchołek Etny położony jest 3329 metrów nad poziomem morza. Zdobycie najwyższe punktu wulkanu nie jest niestety możliwe (a przynajmniej legalne) na własną rękę. Powyżej miejsca zwanego Torre del Filosofo położonego na wysokości 3000 m n.p.m., wstęp dozwolony jest tylko z licencjonowanym przewodnikiem. Na tego typu wycieczki będziecie już nagabywani w samym autobusie. Nie warto jednak się na nich deklarować pod wpływem impulsu. Zorganizowane wycieczki nie są tanie – zwiedzenie najwyższych kraterów kosztuje prawie 100 euro. Jednak to nie cena sama w sobie mnie zniechęciła. Większym problemem dla mnie był fakt, iż organizowane wycieczki obejmują wywiezienie uczestnika najpierw kolejką linową, a następnie specjalnymi terenowymi autobusami, aż do wspomnianego Torre del Filosofo. Jeśli, więc chcecie wejść na górę o własnych siłach, a nie być wożonym – raczej wybierzcie opcję poruszania się na własną rękę.
Etna jest szalenie interesująca, nawet jeśli nie wykupimy wycieczki do głównego krateru. Po drodze mijamy kilka miejsc, w których wulkan dał znać o sobie lata temu. Są one dostępne dla wszystkich i skutecznie wypełnią nam cały dzień wędrówek. Na sam wierzchołek zresztą też można dostać się mniej oficjalnie. A przynajmniej wielu moich znajomych jakimś cudem „zabłądziło” i omijając budkę przewodników na Torre del Filosofo, dotarło do kraterów dostępnych tylko dla zorganizowanych grup. Jest to oczywiście niezgodne z przepisami i nie pochwalam takiego działania, ale jak ktoś jest zdeterminowany i nie boi się potencjalnych konsekwencji – jak widać, jest to możliwe.
Żywy wulkan, jeszcze jak!
W swoim życiu odwiedziłem już kilka „kultowych” wulkanów – między innymi Wezuwiusza pod Neapolem, czy też górę Fudżi nieopodal Tokio. Są to jednak wulkany od lat nieaktywne. Wybuch tego pierwszego ostatni raz miał miejsce 13 marca 1944 roku, drugi zaś aktywny był ponad 300 lat temu – w roku 1708. Etna jednak nie jest tak grzeczna i regularnie przypomina o swojej obecności zarówno mieszkańcom pobliskich miejscowości jak i turystom. Nad wierzchołkiem cały czas unosi się imponujący biały pióropusz powstały z dymu wydobywającego się z głównych kraterów. Spoglądając na wcześniej zamieszczoną grafikę, widzimy, że mijać będziemy miejsca, które zostały utworzone w wyniku erupcji sprzed kilkunastu, a nawet kilku lat. Jednak do erupcji dochodzi niemal cały czas – aktualne informacje na ten temat znajdziemy między innymi na stronie Volcano Discovery. Jeśli zastanawiacie się, czy wycieczka na Etnę jest bezpieczna – uspokajam Was, że tak. Należy jednak pamiętać, że zawsze istnieje pewne ryzyko. W marcu 2017 roku w trakcie nagrywania materiału 10 osób z ekipy BBC News zostało rannych podczas Erupcji wulkanu. Więcej o tym jak zmienia się sama góra, poczytacie na blogu Grzegorza Gawlika.
Etna, Montebello, Mungibeddu czy też Płonąca Góra
Nazwa Etna pochodzi prawdopodobnie od greckiego słowa Aitne – co w można przetłumaczyć jako „Płonąć”. W języku greckim zresztą nazwa Etny zapisywana jest jako Αιτνα. Nie jest to jednak jedyna nazwa tego wierzchołka. Poza Sycylią usłyszeć można również nazwę Montebello – czyli piękna góra. Jeszcze inaczej jest na samej wyspie. Wielu mieszkańców Sycylii (podobnie jak Sardynii) czuje silną odrębność tożsamościową od kontynentalnych Włoch. Sycylijczycy mają własne tradycje, zwyczaje, ale również język. Nie jest on co prawda oficjalnie uznany, różni się jednak na tyle od włoskiego, że przez wielu językoznawców uważany jest za odrębny język (w Polsce podobną sytuację mamy np. z językiem śląskim – ślōnskom gŏdkom). W języku sycylijskim nazwa wulkanu brzmi Mungibeddu lub Muntagna. Ileż możliwości!
Co zabrać ze sobą?
Sycylia leży w wyjątkowo ciepłym klimacie. Temperatury latem dochodzą do absurdalnych wartości i funkcjonowanie, kiedy słońce jest wysoko na niebie, bywa niezwykle męczące. Musimy jednak pamiętać, że Etna ma wysokość ponad 3000 metrów, a start naszej wycieczki zaczyna się 1910 metrów nad poziomem morza. Sama Katania położona jest praktycznie na wysokości morza. Różnica temperatur pomiędzy miastem a szczytem wynosić potrafi ponad 20 stopni Celsjusza. Jeśli na dole wygrzewamy się w temperaturze 30 stopni, na wierzchołku może być 10 stopni. Warto więc zabrać ze sobą cieplejsze ubranie – kurtkę przeciwwiatrową, rękawki sportowe, może nawet rękawiczki. W wyposażeniu obowiązkowym powinna również znaleźć się czapka odbijająca promienie UV oraz okulary przeciwsłoneczne. Zbocza wulkanu są pozbawione jakichkolwiek drzew, dlatego cały czas będziemy wystawieni na działanie słońca i wiatru. Wysokie buty górskie nie są niezbędne, ale jeśli ktoś ma skłonności do wykręcania sobie kostek – na pewno będą dobrym pomysłem. Buty można wypożyczyć przy dolnej stacji kolejki. Ja sam całą wycieczkę robiłem na lekko – w niskich butach do biegów górskich. Wodę i przekąski kupicie zarówno przy Rifugio Sapienza jak i w górnej stacji kolejki. Warto jednak odpowiedni zapas wciąż ze sobą, gdyż ceny na miejscu są oczywiście wyższe (szczególnie przy kolejce).
Wycieczka dla każdego
Trekking po zboczach Etny jest dostępny dla każdego w miarę sprawnego człowieka. Oczywiście im lepsza kondycja, tym lepiej – mimo wszystko na mamy do pokonania ponad 1000 metrów w pionie. Dla mniej wysportowanych lub po prostu leniwych zawsze pozostaje kolejka i/lub przejazd wspomnianym busem terenowym w ramach zorganizowanej wycieczki. Na całej trasie nie ma niebezpiecznych miejsc, przy pewnych kraterach (gdy zboczymy z głównego szlaku) osoby posiadające lęk przestrzeni mogą czuć pewien dyskomfort. Uczestnicy wycieczek prowadzonych przez przewodników do głównych kraterów wyposażani są również w kaski.
Jeśli więc planujecie odwiedzić Sycylię, a w szczególności, jeśli zatrzymacie się w Katanii – wycieczka na Etnę to moim zdaniem punkt obowiązkowy, którego koszt bez problemu może zamknąć się w cenie biletu autobusowego, czyli kilku euro!
Byłem na Etnie i chcę ostrzec wszystkich przed efektem wysokościowym, który jest lekceważony i nie wspomniano o tym tutaj.
Jest to b. silny ból głowy spowodowany szybka zmianą wysokości – przecież startujemy od poziomu morza tj od zera i w ok 1,5h jesteśmy kolejką na 2500m, potem autobusem na 3000. W moim przypadku ból był dosyć silny, ale widziałem osoby, które wręcz jęczały z bólu głowy.
To jest bardzo cenna uwaga. Jeśli idziemy na własnych nogach, to różnica ta nie jest aż tak odczuwalna. Dzięki za podzielenie się tą historią!