Bornholm, położony na Bałtyku, pomiędzy Polską i Szwecją jest najbardziej na wschód wysuniętą wyspą Danii. Swoich gości kusi przede wszystkim wyjątkowo przyjaznym klimatem i słoneczną pogodą. Mimo to, na pięknych piaszczystych plażach próżno szukać tłumów, które tak dobrze znamy z polskich wybrzeży Bałtyku. Piękna przyroda, gościnni mieszkańcy i przede wszystkim fantastycznie rozwinięta infrastruktura rowerowa sprawia, że ta niewielka wyspa, z roku na rok, przyciąga coraz więcej gości. I to właśnie rower jest najbardziej odpowiednim środkiem transportu do poruszania się po Bornholmie i odkrywania jego tajemnic! Zaryzykuję wręcz stwierdzenie, że nie wypada inaczej!
Na wyspie co prawda znajduje się lotnisko, a samoloty z Kopenhagi latają dosyć regularnie. Jednak po pierwsze do samej stolicy Danii trzeba jakoś dotrzeć, a po drugie, roweru do bagażu podręcznego raczej nie zmieścimy. Kiedy policzymy wszystkie koszty oraz czas spędzony na wszystkich lotniskach – będzie to zupełnie nieoptymalne rozwiązanie. Pozostaje nam droga morska. Z Polski możemy dotrzeć na Bornholm z dwóch miast – Świnoujścia i Kołobrzegu.
Trasa ze Świnoujścia obsługiwana jest przez firmę Polferries, a rejsy odbywają się raz w tygodniu – w sobotę. Podróż trwa 6 godzin, a portem docelowym jest stolica wyspy – Rønne. Na pokład prócz pasażerów statek zabiera również samochody. Jeśli więc z jakieś przyczyny planujesz poruszać się po wyspie autem, jest to opcja dla Ciebie. Moim zdaniem jednak wyspa jest na tyle mała, że samochód jest zupełnie zbędny i generować będzie tylko dodatkowe koszta. Największym jednak dla mnie problemem był fakt, że rejsy odbywają się jedynie raz w tygodniu. W razie gorszej pogody jest to pewniejszy środek transportu niż katamaran wypływający z Kołobrzegu.
Jest to najpopularniejszy sposób podróżowania z Polski na Bornholm. Z Kołobrzegu wypływa kilka razy w tygodniu katamaran Jantar, obsługiwany przez Kołobrzeską Żeglugę Pasażerską. W przeciwieństwie do dużych statków pływających ze Świnoujścia, Jantar na pokład zabiera tylko pasażerów, rowery i motocykle. Nam to jednak zupełnie wystarcza, a jest to najszybszy sposób dostania się na Bornholm. Rejs trwa około 4 godziny. Bilet w jedną stronę kosztuje 160 złotych (w roku 2019), a opłata za rower wynosi 25 złotych. Istnieje możliwość kupna bilet tam i z powrotem, jednak podróż powrotna musi odbyć się tego samego dnia. Jeśli więc nie planujecie jedynie krótkiej wycieczki po okolicach Nexø, musicie kupić osobne bilety w każdą stronę. Ku mojemu zaskoczeniu liczba chętnych na jednodniowe zwiedzanie była dość duża.
W internecie możecie znaleźć sporo niepochlebnych opinii na temat podróży z Kołobrzegu do Nexø. A to, że dosłownie wszyscy wymiotują, a to, że buja niemiłosiernie, a to, że przy lekkim wiaterku katamaran nie wypływa. Przez to, że naczytałem się komentarzy w internecie, spodziewałem się rozpadającej łupiny, którą byle wiatr zatopi. Rzeczywistość okazała się zgoła inna. Statek nie jest tak mały, jak go sobie wyobrażałem. Ma łącznie trzy pokłady. W czasie sztormu faktycznie z portu nie wypłynie. Wracając, płynęliśmy jednak przy dość silnym wietrze i nie było problemów. Samo wnętrze ma swoje lata, ale moim zdaniem jest całkiem komfortowe. W pokładowej restauracji za sensowne pieniądze można napić się kawy i zjeść coś słodkiego. Dostępne są również normalne zestawy obiadowe, ale tych nie próbowałem. Przy ładnej pogodzie zdecydowanie polecam spędzić trochę czasu na górnym pokładzie, aby poczuć wiatr we włosach!
Nie sposób mówić o rowerowym Bornholmie nie wspominając krótko o Bornholmskim Kolejach Żelaznych. Co prawda aktualnie nie funkcjonują już żadne połączenia kolejowe, jednak nie zawsze tak było. 12 grudnia 1900 roku uruchomiono pierwszą linię kolejową na wyspie – 37 kilometrowy odcinek połączył Rønne oraz Nexø. W kolejnych latach otwierano kolejne połączenia, która przyczyniły się do gospodarczego rozwoju Bornholmu. Łączna długość wszystkich linii kolejowych na Bornholmie wynosiła 90 kilometrów. Trwało to, aż do roku 1968, kiedy to 28 września na trasę wyjechał ostatni bornholmski pociąg. Była to notabene również trasa z Rønne do Nexø. Można by rzec, że historia zatoczyła koło.
Po bornholmskiej kolei do dnia dzisiejszego pozostało nie tylko muzeum w Nexø oraz kilka budynków, które pełniły kiedyś funkcję dworców. Kolej była niejako podwaliną pod intensywny rozwój infrastruktury rowerowej na wyspie. To właśnie na starych nasypach kolejowych zbudowano 1/4 długości wszystkich tras rowerowych na Bornholmie.
Trasy rowerowe na Bornholmie należą do duńskiej krajowej sieci dróg rowerowych. Nie powinno Was więc zaskoczyć dziwne, na pierwszy rzut oka, numerowanie tras. Wyspę okrąża obwodnica rowerowa oznaczona numerem 10. Jej długość to ponad 100 kilometrów. Prowadzi ona przez większość najważniejszych miasteczek na wyspie. Z większych miejscowości omija właściwie tylko trzecie co do wielkości Aakirkeby. Prócz obwodnicy rowerowej poprowadzono również sześć dróg regionalnych o numerach 21, 22, 23, 24, 25 i 26.
Trasy oznaczone są zielonymi tabliczkami, z białym numerem trasy na czerwonym tle. Prócz nich spotkamy również liczne tabliczki informujące o odległościach do najbliższych miast.
Większość dróg rowerowych odseparowana jest od ruchu samochodów. Ruch kołowy na wyspie jest jednak niewielki i nawet poza wydzielonymi drogami rowerowymi możemy czuć się bezpiecznie. Wynika to również z wysokiej kultury jazdy lokalnych kierowców. Nie raz spotkała mnie sytuacja, kiedy na drodze jadący z naprzeciwka samochód zwolnił lub zupełnie się zatrzymał, abym bez stresu przejechał obok niego. Rzecz nieczęsto spotykana w naszym kraju, ale zupełnie normalna na Bornholmie.
Nawierzchnia dróg rowerowych na Bornholmie jest bardzo dobra. W większości przypadków będziemy poruszać się po dobrej jakości asfalcie. Krótkie odcinki mogą być poprowadzone w dobrze ubitym terenie szutrowym. Jaki rower najlepiej nada się do poruszania po wyspie? Większość dróg przejedziemy nawet szosą. Jednak najbardziej uniwersalnym rozwiązaniem będzie oczywiście rower crossowy. Zachodnie wybrzeże wyspy potrafi być zaskakująco pagórkowate. Miłośnicy tras MTB w centralnej części wyspy znajdą dwie trasy przygotowane dla specjalnie z myślą o nich. Traktowałbym to jednak bardziej jako ciekawostkę niż cel sam w sobie.
Poruszając się z nad wybrzeża w głąb Bornholmu musimy pamiętać, że droga będzie prowadziła z reguły pod górę. Jeśli, więc nie macie ochoty na dodatkowe przewyższenia – trzymajcie się jak najbliżej linii brzegowej wyspy.
Kraje skandynawskie uchodzą za bardzo bezpieczne. Nie inaczej jest na Bornholmie. A przez to, że żyje tutaj mała liczba ludzi, a sama wyspa jest niewielka – jest to wyjątkowo spokojne miejsce (również dla turystów). Wielu mieszkańców nie zamyka swoich domostw, a liczne rowery stoją często bez żadnych zabezpieczeń. Niech to jednak nie uśpi naszej czujności. Duża część rowerów miejskich mieszkańców Bornholmu ma wbudowane zabezpieczenia, których nie widać na pierwszy rzut oka. Musimy pamiętać, też że na wyspie przebywają nie tylko jej mieszkańcy, ale również turyści. Prawdopodobieństwo, że ktoś ukradnie nam rower lub zawartość naszych sakw jest co prawda niewielkie, ale istnieje. W internecie znajdziecie informacje między innymi o historii okradzionych Polaków w 2008 roku. Lepiej dmuchać na zimne i zapinać rowery, szczególnie na noc. Wiele miejsc noclegowych jest bardzo przyjaznych rowerzystom, także nie powinno być problemu ze znalezieniem bezpiecznego miejsca dla waszego jednośladu.
Bornholm można przemierzać na wiele sposobów. Możemy zatrzymać się w jednym miejscu, które będzie naszą bazą wypadową. To z niej będziemy zwiedzać na rowerze kolejne zakątki wyspy. Zaletą tego rozwiązania niewątpliwie jest podróżowanie na lekko. Wadą – ciągłe wracanie w to samo miejsce. Ja wybrałem podróż z całym dobytkiem i spanie każdego wieczoru w innym miejscu. Wcześniej wspomniałem o obwodnicy wyspy – trasie rowerowej numer 10. To ona była „szkieletem” całej wycieczki.
Punktem wyjściowym jest Nexø, gdzie do miejscowego portu przybija katamaran Jantar z Kołobrzegu. Zdecydowałem się na podróżowanie zgodnie ze wskazówkami zegara. Zatrzymując się na nocleg kolejno w Aakirkeby, Rønne, Sandvig i Svaneke. Uważam, że była to bardzo dobra decyzja i gdybym miał ponownie okrążać wyspę na rowerze, prawdopodobnie wybrałbym ten sam kierunek? Dlaczego? Południe wyspy jest zdecydowanie łagodniejsze niż północ. To właśnie na południu znajdziemy najpiękniejsze plaże z najdrobniejszym nad Bałtykiem piaskiem. Pierwsze kilometry możemy więc przeplatać z opalaniem nad morzem. Na północ od Rønne wybrzeże staje się bardziej skaliste, a wyspa pokazuje swój charakter. Okolice Jons Kapel i zamku Hammershus będą zdecydowanie najbardziej wymagającym fragmentem naszej wycieczki. Wschodnia część wyspy od Allinge na południe, mimo że obejmuje nawet rejony wspinaczkowe, powoli będzie łagodnieć. Ostatni odcinek ze Svaneke z powrotem do Nexø prowadzi wygodną drogą. Praktycznie całe wschodnie wybrzeże obfituje w piękne widoki na morze.
Na temat noclegów napisałem osobny artykuł. Znajdziecie w nim opis miejscówek, w których spałem w trakcie mojego pobytu na Bornholmie. Jeśli zdecydujecie się na polecaną przeze mnie trasę, będą na pewno dobrymi propozycjami również dla Was. Jeśli, któryś z nich miałbym zmienić to chyba pierwszy. Aakirkeby mimo, że jest to trzecie co do wielkości miasteczko na wyspie, jest dość senne i większość lokali była pozamykana jak do niego przyjechaliśmy. Myślę, że następnym razem zwiedziłbym tę miejscowość przejazdem, a noclegu poszukałbym gdzieś na południe, w okolicach Boderne. Rezerwując nocleg, sprawdźcie czy obiekt oferuje pościel w cenie pobytu. Warto mieć ze sobą zapasowy koc, jeśli nie chcemy ponosić dodatkowych kosztów.
Osobiście nie korzystałem z żadnej papierowej mapy z prawdziwego zdarzenia. W wielu hostelach lub punktach turystycznych można za darmo otrzymać bardzo mało dokładną mapę wyspy z naniesionymi drogami rowerowymi. Trzymałem ją w mapniku na kierownicy, aby mniej więcej wiedzieć, w którą stronę się kierować. Za dokładną mapę wraz z informacjami o infrastrukturze rowerowej służyły mi mapy.cz. Każda inna aplikacjach, która obsługuje warstwę tras rowerowych OpenStreetMap również się nada.
Na początek polecam zapoznać się z moim artykułem na temat cen na Bornholmie. Znajdziecie tam kilka porad jak obniżyć koszt wyjazdu. Polecam zabrać ze sobą możliwie dużo wszelkiego rodzaju batoników i suchych przekąsek. Na wyspie te same produkty kosztują kilka razy więcej. Nie ma sensu więc przepłacać. Lepiej zaoszczędzone pieniądze wydać na smakowanie lokalnych produktów.
Bornholm określany jest mianem „Słonecznej Wyspy” i faktycznie taką jest. Wciąż to jednak wyspa. Dla rowerzystów szczególnie uciążliwe mogą być silne wiatry. Dlatego prócz standardowego ubioru rowerowego koniecznie spakujcie lekką wiatrówkę. Nie raz, mimo pięknego słoneczka, temperatura odczuwalna nie jest zbyt wysoka – właśnie za sprawą podmuchów wiatru. W trakcie mojego wyjazdu tylko jeden dzień był deszczowy. Za to padało od rana do wieczora. Dobra kurtka przeciwdeszczowa jest jak najbardziej wskazana. Jak to jednak nad morzem, pogoda zmienia się bardzo dynamicznie. Rano możemy wyjechać poubierani od stóp do głów, żeby kilka godzin później jechać bez koszulki w pełnym słońcu. Wrzucenie do sakwy stroju kąpielowego też nie jest złym pomysłem. Plaże na południu Bornholmu kuszą brakiem tłumów i pięknym piaskiem!
Mimo swojej niewielkiej powierzchni Bornholm oferuje odwiedzającym wiele atrakcji. W zasadzie, aby opisać tylko te najważniejsze, trzeba by osobnego artykułu. Dlatego poniżej zamieszam jedynie krótką listę z moimi rekomendacjami, które może jakoś Was zainspirują.
Myślę, że śmiało mogę powiedzieć – dla każdego! Na ścieżkach rowerowych można spotkać osoby młodsze jak i starsze. Standardem są całe rodziny z dziećmi, zarówno na rowerach jak i w przyczepkach. Ukształtowanie terenu (szczególnie na południu wyspy), wydzielona infrastruktura oraz wysoka kultura jazdy kierowców sprawiają, że można po Bornholmie poruszać się bezpiecznie i komfortowo niezależnie od wieku i kondycji. Zadowolony będzie zarówno miłośnik kolarstwa szosowego, który bez problemu przejedzie całą obwodnicę numer 10 w jeden dzień, jak i osoby, które lubię na spokojnie tułać się na swoim rowerze obwieszonym sakwami.
Bornholm był moim pierwszy spotkaniem ze Skandynawią. Zarówno jej architekturą jak i kulturą. Było to spotkanie niezwykle urzekające. Dodając do tego wzorcową infrastrukturę rowerową, dostajemy miejsce w które chce się wracać. Po ostatnim wyjeździe pozostał pewien niedosyt, bo jednak kilka dni to zdecydowanie za mało, aby w pełni rozsmakować się bornholmskimi zakątkami. Nie ma rady! Trzeba będzie znowu spojrzeć przychylnym okiem na północ! Gdyby tylko dojazd do Kołobrzegu ze Śląska był mniej uciążliwy… 😉
Paryż ma swoją wieżę Eiffla, Nowy Jork Statuę Wolności, a stolica Tajwanu pochwalić może się…
Z każdym rokiem zimy w naszej części Europy są coraz bardziej nieprzewidywalne. Nagły atak zimy…
Góry Stołowe kojarzone są przede wszystkim z jednym z najbardziej charakterystycznych szczytów w Polsce –…
Dolomity to góry niezwykłe, które swoim specyficznym wyglądem robią wrażenie chyba na każdym. Mimo że…
Galeria z trochę losowymi zdjęciami z krótkiego pobytu na Cyprze. Tak w ramach nadrabiania jakichkolwiek…
Trasy narciarstwa biegowego w Jakuszycach są wyjątkowe pod wieloma względami. Specyficzny mikroklimat zapewnia dobre warunki…
View Comments
Cudne zdjęcia, dzięki za wpis !
Dziękuję! :)
witam,
trafiłem na Pana artykuł o wyspie Bornholm.
Marzy mi się zabrać żonę i przejechać całą wyspę na rowerach.
Czy był Pan od tego czasu jeszcze raz na wyspie?
Miejsca noclegowe się zmieniły?
Jak zarezerwować nocleg.
Nie ukrywam że obawiam się jechac w ciemno i dopiero na miejscu czegoś szukac.
Niestety nie byłem od tamtej pory na Bornholmie. Chciałem wrócić, ale zawieszenie kursowania katamaranu z Kołobrzegu trochę krzyżował plany. Noclegi polecam rezerwować przez popularne serwisy typu Booking.com. Na samej wyspie z tego co wiem nic na gorsze specjalnie się nie zmieniło. Wciąż mnóstwo osób podróżuje tam z rowerami i wciąż jest to rowerowy raj :)
Istnieje możliwość wypożyczenia rowerów na miejscu?
Da się, jak najbardziej. Z tego co patrzyłem kiedyś, koszt to koło 250 złotych za rower na tydzień. Do tego kaska, sakwy. Ogólnie jak policzyłem to stwierdziłem, że wolę przywieźć swój. Chyba, że ktoś przy okazji na 1-2 dni chce na krótkie wycieczki, to wtedy jak najbardziej.
Rewelacja! To musiała być świetna wyprawa, o czym świadczy relacja. Też mam w planach rowerową wycieczkę, co prawda nigdy nie myślałem o Bornholmie, a o jeździe ścianą wschodnią Polski, ale kto wie - może bym zmienił swoje plany. Czuję inspirację tym wpisem :)
Dzięki za miłe słowa. Jeśli tylko podróż do Kołobrzegu nie będzie zbyt uciążliwa – Bornholm jest zdecydowanie ciekawym pomysłem na spędzenie kilku aktywnych dni na rowerze :)
Ciekawe podejście.
Bardzo wygodne! Pozwala na komfortowe dotarcie do wielu miejsc na wyspie! Polecam :)
Również myślę o tak wspaniałej podróży :) czy mogę zapytać jakiej wielkości Sakwy zabrałeś że sobą?
Oj nie pamiętam, ile te sakwy mają pojemności. Ten większy rozmiar Crosso Dry :D
Bardzo wartościowy wpis, dzięki!
Dzięki! Cieszę się, że się podoba :)
Bardzo dziękuję, cenne i praktyczne informacje. Czy można się z Panem skontaktować mailowo? Chciałam spytać o szczegóły dotyczące kosztów i planowania noclegow. Z góry dziękuję
Trochę mnie nie było z różnych powodów. Najlepiej napisać wiadomość na FB -> https://www.facebook.com/80dni.blog/