Góry Bialskie to niewielkie pasmo górskie położone pomiędzy Górami Złotymi a Masywem Śnieżnika. Przez wielu zresztą uważane za część Gór Złotych, a nie samodzielne pasmo górskie. Spory te najlepiej zostawić geografom, a my zajmijmy się bardziej nas interesującym tematem – czyli czy można tam pojeździć na nartach biegowych? Jak można się domyślić, odpowiedź na to pytanie jest jak najbardziej twierdząca, bo inaczej nie powstałby ten tekst.
Spis treści
Bielice – biegowe serce Gór Bialskich
Bielice to malutka wieś położona w gminie Stronie Śląskie – rzut beretem od znanego uzdrowiska Lądka-Zdroju. To tutaj swoje kroki kierują wszyscy, którzy spragnieni są biegania na nartach (lub po prostu górskich wycieczek). W aktywnym relaksie pomoże całkowity brak zasięgu sieci komórkowych. Ten pojawia się dopiero na grani przy granicy z Czechami.
Jak dojechać?
Z której strony nie chcielibyśmy przyjechać, z reguły będziemy kierować się w stronę Lądka-Zdroju. Mimo że z Wrocławia do Bielic jest trochę ponad 120-kilometrów, podróż samochodem trwać będzie około dwóch godzin. Ja w Góry Bialskie jechałem ze wschodnich rubieży Górnego Śląska. Stąd dojazd trwa około trzech godzin, choć do pokonania mamy ponad 100 kilometrów więcej! Na nasze szczęście aż do wysokości Niemodlina jedziemy autostradą (koszt około 10 złotych w jedną stronę), dlatego też pierwsze sto kilometrów pokonamy szybko i sprawnie.
Zjeżdżając z autostrady, kierujemy się w kierunku Nysy. Dalej mijamy Jezioro Otmuchowskie i dojeżdżamy do miejscowości Paczków. Następnie mamy dwie możliwości do wyboru – przejedziemy tranzytem przez Czechy, albo kierujemy się dalej drogą numer 46 w stronę Złotego Stoku. Pierwsza opcja jest bardziej widokowa. Przejedziemy przez miejscowość Javornik (tu warto zwrócić uwagę na piękny zamek Jánský Vrch) i zaczniemy się wspinać na Przełęcz Lądecką. Jest to krótsza trasa, ale w zależności od warunków na trasie – wcale nie musi być szybsza. Droga jest dosyć wąska, a zimą utrzymywana na biało. Łańcuchy śnieżne obowiązkowe i spokojna jazda zalecana. Jeśli nie lubimy stresujących górskich odcinków, lepiej nadrobić trochę drogi i pojechać przez Złoty Stok (czyli opcja numer dwa).
Po dotarciu do Lądka-Zdroju kierujemy się drogą 392 w stronę Stronia Śląskiego, w którym odbijamy w lewo, kierując się już na same Bielice.
Gdzie zaparkować?
Jak wspomniałem – Bielice to malutka wioska (według danych z 2011 roku – mieszka tam zaledwie 65 osób!) wciśnięta malowniczo w górską dolinę. Na samym jej końcu na biegaczy czeka duży parking, który jednocześnie jest początkiem tutejszych tras biegowych. Uwaga jednak. Wcześniej znajduje się mniejszy parking, położony przy budynku Leśnictwa Bielice Górne. Jest to parking przeznaczony dla turystów pieszych. Jeśli przyjechaliśmy na narty biegowe, możemy zatrzymać się na dużym parkingu około 1,5 kilometra dalej. Oczywiście parkują też tam spacerowicze, ale oficjalnie jest to miejsce postojowe jedynie dla biegaczy. Parking jest bezpłatny.
Mimo swojego rozmiaru zapełnia się dość szybko (szczególnie w weekendy), dlatego postarajcie się przyjechać jak najszybciej. Ja specjalnie wyjechałem o godzinie 5 rano, żeby około godziny 8 być już na miejscu. Proszę – parkujcie z głową! Przeraziło mnie to, w jaki sposób niektórzy turyści zostawili swoje pojazdy przy wąskiej, zasypanej śniegiem drodze. Wiem, że każdy chce znaleźć miejsce parkingowe, ale to nie upoważnia nas, do bezmyślnego parkowania jak nam się żywnie podoba.
Trasy biegowe
Trasy dla narciarzy biegowych przygotowywane są łącznie przez trzy ratraki – jeden należący do Gminy Stronie Śląskie, dwa natomiast czeskie ze schroniska Paprsek. Aktualny stan przygotowania tras można śledzić na portalu bilestopy.cz.
Narty zakładamy na samym parkingu i wzdłuż rzeki zaczynamy naszą wycieczkę. Pierwsze cztery kilometry Dolina Białej Lądeckiej – wygodna szeroka trasa, znakomicie nadająca się również do stylu łyżwowego. Z racji bardzo łagodnego profilu będzie znakomitym miejscem na stawianie pierwszych kroków. Na całej długości, aż do rozejścia się trasy natrafimy właściwie na tylko jeden stromy zjazd. Okolica jest bardzo urokliwa i nada się na przyjemny spacer nawet dla osób niezbyt doświadczonych.
Dla zupełnie początkujących, którzy nigdy nie mieli biegówek na nogach, dobrym pomysłem będzie złapać pierwsze szlify na „stadionie” zaraz za parkingiem. Przygotowano tam kilka torów, które doskonale nadadzą się do stawiania pierwszych kroków. Ta mini pętelka ma około 1,2 kilometra.
Dla tych, którzy na biegówkach czują się trochę pewniej i chcą więcej czasu spędzić na biegówkach, polecam piękną pętlę Biały Spław. Pierwsze 4 kilometry pokonujemy również Doliną Białej Lądeckiej. Dochodzimy do rozejścia się trasy. Mamy teraz dwie opcje. Kierując się w lewo, będziemy powoli wspinać się do góry, na końcu czeka nas natomiast dosyć stromy zjazd. Druga możliwość, w prawo – przekraczamy most i kierujemy się stromym zboczem do góry. Podejście jest zdecydowanie bardziej męczące, ale za to zjazd będzie łatwiejszy. Ja polecam kierować się za znakami – czyli opcję pierwszą. Pętla łącznie z odcinkiem w dolinie (w dwie strony) to około 13 kilometrów.
Kolejnym klasykiem okolicy jest tzw. Mały i Wielki Schengen. Ten pierwszy to częściowo połączenie pętli Biały Spław oraz trasy poprowadzonej grzbietem granicznym. Pętla ma około 7 kilometrów i w całości poprowadzona jest po polskiej stronie granicy (co w czasach pandemicznych może mieć znaczenie). Wielki Schengen natomiast poprowadzony również po czeskiej stronie i jest długi na niemal 18 kilometrów. Licząc czas potrzebny na dotarcie do startu pętli – możemy spokojnie przyjąć łączny dystans około 26 kilometrów.
Ratrak przygotowuje również nieoznaczoną na popularnych mapach trasę przez Czarny Dukt, warto zajrzeć na wspomniane wcześniej bilestopy.cz, gdyż widać tam trasę przejazdu ratraku, również po nieoznaczonych ścieżkach.
Po czeskiej stronie
Nie sposób mówić o wycieczkach biegowych w okolicach Bielic, bez wspomnienia o dziesiątkach kilometrów tras po stronie naszego sąsiada. Wyruszając z parkingu w Bielicach, bardzo szybko jesteśmy w stanie dotrzeć do grzbietu granicznego, z którego otwiera się nam wspaniała mnogość opcji biegowych. Stąd dotrzeć możemy aż do Petříkova, Starego Miasta czy Brannej.
Chata Paprsek
Po czeskiej stronie na wysokości 1007 m n.p.m. znajduje się schronisko Paprsek, oddalone od granicy zaledwie o kilometr. Jeśli w trakcie swojej wycieczki chcecie zjeść coś ciepłego lub skorzystać z toalet, to jest to w zasadzie jedyne miejsce. Po polskiej stronie brak tego typu przybytków.
Chata została oficjalnie otwarta 21 sierpnia 1932 i pierwotnie nosiła nazwę Schlesierhaus, czyli Śląski Dom. Po wojnie, w 1945 roku schronisko zmienia nazwę na „U Ráje” i przechodzi na własność państwa. Zarządzane przez różne instytucje państwowe, w prywatne ręce wraca dopiero w roku 1993. W międzyczasie dobudowano kolejne mniejsze budynki, a okolica rozrosła się między innymi o trasę narciarską oraz wyciąg. Schronisko zachowało swój oryginalny wygląd do dnia dzisiejsze. Budynek położony obok chaty Paprsek nosi nazwę Slezský Dům, można więc powiedzieć, że oryginalna nazwa w pewnym sensie powróciła na Paprsek (choć w odrobinę bardziej luksusowym wydaniu). W czasie obostrzeń pandemicznych czynny jest bufet oraz namiot, w którym można się ogrzać. W środku znajdują się również bezpłatne toalety.
W niedużej odległości od Paprsku znajduje się również sporych rozmiarów wiata przystankowa – Přístřešek Císařská (Szałas Cesarski). Na turystów czeka tutaj kilka ław i stołów pod zadaszeniem. Miejsce to może być alternatywą do odpoczynku, jeśli z jakichś powodów nie chcecie zatrzymać się przy chacie Paprsek. Aby dotrzeć do wiaty, kierujcie się od rozdroża na Palašu niebieskim szlakiem narciarskim w kierunku wschodnim.
Wypożyczalnia nart biegowych
W samych Bielicach nie wypożyczymy nart biegowych. Najbliższą wypożyczalnią jest Wildcat znajdująca się w Starym Gierałtowie – kilka kilometrów przed Bielicami. Na chętnych czeka 150 par nart do stylu klasycznego, kilka zestawów do łyżwy oraz backcountry, a nawet możliwość wypożyczenia przyczepki dla dziecka, przystosowanej do biegówek. Ceny są dosyć standardowe i rozpoczynają się od 40 złotych na cały dzień (zestaw do klasyka). Tutaj również możecie oddać swój sprzęt do serwisu czy zakupić akcesoria (np. smary do nart). Osoby początkujące (lub chcą poprawić swoje umiejętności) mogą skorzystać z usług instruktora. Godzina zajęć kosztuje 70 złotych.
Druga wypożyczalnia znajduje się w samym Stroniu Śląskim. W R1 Sport wypożyczycie nie tylko sprzęt do narciarstwa biegowego, ale również zjazdowego (a nuż ktoś z rodzinki będzie wolał poszusować na zjazdówkach). Niestety obsługa bardziej zna się właśnie na tego typu sprzęcie, gdyż w przypadku nart biegowych do stylu klasycznego pytali jedynie o wzrost. Pytanie o kwestię wagi lub po prostu tabelę zakresami od producenta nart wyraźnie ich zdziwiła. Może coś się zmieniło, jeśli nie to sami poszukajcie odpowiednich danych w internecie. Cena zestawu narciarskiego na jeden dzień dość standardowa – 40 złotych. Za każdy kolejny dzień zapłacimy trochę mniej.
Sprostowanie,byłam na biegówkach dzisiaj 11.02 .22 i narty wypożyczałyśmy w Bielicach w wypożyczalni koło kościoła 40 zł /dzień czynne 9-19 prowadzona przez sympatycznego Włocha stylizowanego na Dalvadora Dali.Obsługa profesjonalna,dostałyśmy ciepłe buty.
Pojawiło się kilka nowych możliwości. Dzięki za zwrócenie uwagi. Niedługo zaktualizuję wpis.
Dzień dobry. Dopisuję do miejsc biegówkowych, dzięki wielkie. Czy jest szansa, że w marcu będą warunki do biegania? Ta zima paskudnie nieprzewiduywalna jest … ale chciałabym mieć choć nadzieję. Zwykle jadę do Jakuszyc, ale marzy mi się coś nowego. Biegam rekraacyjnie, dużo chodzę po Karkonoszach. Pozdrawiam serdecznie.
Rozmawianie o pogodzie za miesiąc nie ma sensu – nie da się tego przewidzieć. W Bielicach jest specyficzny mikroklimat, duża część tras jest położona dość wysoko, co daje spore szanse na bieganie nawet i do kwietnia. Tak że zaryzykowałbym stwierdzenie, że w marcu się jeszcze pobiega w Bielicach 🙂