Seul to ultra nowoczesna i wielomilionowa metropolia. Zawsze powtarzam, że czegoś takiego nie doświadczymy praktycznie nigdzie poza Azją. Najwygodniejszym środkiem transportu jest tu na pewno połączenie jazdy metrem z poruszaniem się na piechotę. Rowerzystów na ulicach nie znajdziemy zbyt wielu – brak sensownej infrastruktury i olbrzymi ruch samochodów skutecznie zniechęca do jeżdżenia po mieście na dwóch kółkach. Nie znaczy to jednak, że z rowerowego zwiedzania musimy całkowicie zrezygnować. Wręcz przeciwnie. Jeśli jesteście miłośnikami turystyki rowerowej i nawet na wyjeździe „bez rowerów” lubicie trochę pokręcić – również w stolicy Korei Południowej będziecie mieli co robić. Zobaczcie jak ugryźć Seul na rowerze i gdzie znajduje się „rowerowe serce Seulu”.
Spis treści
Rzeka przecinająca miasto
Miasto podzielone jest na dwie części przez Hangang (한강), czyli rzekę Han. Jest to jedna z najdłuższych w Korei Południowej, a czwarta najdłuższa rzeka na Półwyspie Koreańskim. Palmę pierwszeństwa dzierży rzeka Yalu (압록강) biegnąca wzdłuż granicy chińsko-północnokoreańskiej. I to właśnie rzeka Han będzie nam towarzyszyć podczas naszej wycieczki. Zapewni nie tylko przyjemne powiewy chłodnego powietrza od strony wody. Będzie również umilać czas pięknymi widokami, a przede wszystkim prowadzić nas jakoby za rękę. Bo to wzdłuż Hanu zrobimy sobie dzisiaj przejażdżkę rowerową! Jest to okazja nie tylko do zażycia odrobiny ruchu na świeżym powietrzu, ale również zobaczenia jak swój czas wolny spędzają Seulczycy.
Darmowe wypożyczenie roweru w teorii i praktyce
W artykule poświęconym darmowym atrakcjom turystycznym w Seulu znajdziecie wzmiankę o wycieczce rowerowej wzdłuż rzeki Han. Prawdą jest, że istnieje możliwość wypożyczenia roweru całkowicie za darmo. Mnie niestety ta sztuka się nie udała i poległem w obliczu nieugiętości sędziwego Koreańczyka, który obsługiwał tego dnia wypożyczalnię. Żeby jednak się nie powtarzać, zacytuję siebie samego i przytoczę krótką historię walki z koreańską biurokracją!
Teoretycznie wystarczy zostawienie swojego numeru telefonu, w praktyce jednak nie zawsze wygląda to tak kolorowo. W dzień kiedy chcieliśmy wypożyczyć rower, wypożyczalnię obsługiwał akurat starszy Pan, z którym nie mogliśmy porozumieć się po angielsku. Z pomocą miłej Koreanki, która akurat przechodziła w okolicy, dowiedzieliśmy się, że pracownik nie chce wydać nam rowerów, gdyż nie mamy koreańskiego numeru telefonu. Ostatecznie nie udało nam się tego przeskoczyć. Z relacji znalezionych w internecie wynika, że wszystko zależy od osoby, na którą się trafi. Jeśli macie możliwość kupna/pożyczenia koreańskiej karty SIM – zabierzcie ją ze sobą, bo może być bardzo pomocna.
Tak, więc w teorii możemy z takiej darmowej wypożyczalni skorzystać, w praktyce jednak może to być trudne, jeśli nie niemożliwe. Z jednej strony cała sytuacja była dość frustrująca, szczególnie że wymagała dodatkowego czasu na dojazd metrem. Z drugiej jednak strony rozumiem pewien brak zaufania w stosunku do obcokrajowców, tym bardziej że obsługiwała mnie osoba starsza z którą nie byłem w stanie się swobodnie porozumieć. Dlatego, jeśli macie jakiś lokalnych znajomych, których możecie wyciągnąć na taką wycieczkę – na pewno będzie to dodatkowa karta przetargowa. Możliwe, że ich koreański numer telefonu/dowód osobisty pomoże w przekonaniu nieugiętego pracownika wypożyczalni.
Płatne wypożyczalnie dla każdego!
Na nasze szczęście istnieje płatna alternatywa, która jest dostępna dla każdego. Wzdłuż południowego brzegu rzeki działa kilka wypożyczalni jednośladów. Za mniej więcej 3000₩ (około 10 złotych) możemy wypożyczyć typowy rower miejski – swoim wyglądem przypominający japoński mamachari, o którym pisałem w tekście poświęconym wycieczce rowerowej po japońskiej wsi. Nie jest to może najnowszy cud techniki, ale na okolicznych ścieżkach rowerowych sprawdza się nad wyraz dobrze. Koszyk na kierownicy sprawia, że nie musimy kłopotać się w branie ze sobą plecaka.
Spend time in Seoul style!
Tereny przy rzece to nie tylko mekka lokalnych rowerzystów. To przede wszystkim bardzo popularne miejsce spędzania wolnego czasu przez Seulczyków. Dzielnice takie jak Myeong-dong, Insa-dong czy Gangnam są modne i popularne zarówno wśród turystów, jak i lokalsów. Tutaj toczy się życie nocne, tutaj robi się zakupy, można się napić, zjeść i poimprezować. Brakuje jednak przestrzeni i terenów zielonych. I to właśnie nabrzeże (szczególnie południowe) jest dla wszystkich odskocznią od ciasno upakowanych bloków i domów. Wzdłuż rzeki znajdują się liczne parki i infrastruktura mająca na celu umilenie wolnego czasu mieszkańcom Seulu (i turystom).
Koreańczycy uwielbiają spędzać czas na wolnym powietrzu. Bardzo popularną formą spędzania wolnego czasu jest nie tylko aktywność fizyczna w postaci jazdy na rowerze czy biegania, równie popularne są… pikniki. Dlatego szczególnie w weekend, na terenach zielonych nad Hanem wyrastają prawdziwe miasteczka namiotowe. Seulczycy razem ucztują, piją (soju i makgeolli również!), leżą na kocach, czytają książki i po prostu miło spędzają czas, odpoczywając jednocześnie od ciągłej gonitwy za karierą lub edukacją. Tak właśnie wygląda piknikowanie w stylu koreańskim. Jeśli chcecie dołączyć, a nie mamy namiotu, bez problemu wypożyczymy go w jednym z licznych parków przy rzece (np. w Yeouido Hangang Park).
Infrastruktura marzeń
Na rowerzystów przygotowano około 80 kilometrów dróg rowerowych, które prowadzą zarówno po południowej, jak i po północnej stronie rzeki Han. Nazywana jest Han River Cycling Trail i pewna jej część pokrywa się z jedną z najlepszych długodystansowych tras rowerowych na świecie – The Four Rivers Trail. Ten 630-kilometrowy szlak prowadzi z północy kraju na południe – od Incheon, przez Seul właśnie, aż do Busan. To już jednak poważna wyprawa, więc jeśli chcemy po prostu odpocząć trochę od sztampowego zwiedzania stolicy Korei, zostańmy przy trasie wzdłuż Hanu.
Infrastruktura czekająca na rowerzystów jest po prostu fantastyczna. Nie bez przyczyny wiele osób nazywa ten odcinek „rowerową austoradą”. Na doskonałe warunki nie składa się tylko świetnej jakości asfalt i odseparowane od ruchu samochodowego ścieżki. Zadbano również o inne udogodnienia. Mnie najbardziej zapadły w pamięć bezpłatne sanitariaty oraz miejsca z dostępem do wody pitnej (weźcie ze sobą butelkę do napełnienia!). Dodatkowo na trasie możemy zatrzymać się i posilić w licznych barach, kafejkach i budkach z jedzeniem.
Zwiedzanie na rowerze
Przejażdżka wzdłuż Hanu to nie tylko forma odpoczynku od zgiełku miasta. To również doskonały sposób na zobaczenie kilku nowych miejsc na turystycznej mapie Seulu. Po drodze polecam szczególnie trzy miejsca. Pierwszym z nich jest most Banpo (반포대교), na którym zamontowano tzw. Tęczową Fontannę – najdłuższą tego typu konstrukcję na świecie (ma ponad 1100 metrów długości). Całość podświetlona jest ponad 10000 lam ledowych – atrakcja ta jest wyjątkowo zjawiskowa po zmroku, kiedy strumień wody wystrzeliwany z fontanny mieni się setkami kolorów. Jadąc dalej, dotrzemy w końcu do imponującego obiektu sportowego – stadionu olimpijskiego. Jamsil Olympic Stadium został wybudowany w 1984 roku z myślą o mających odbyć się Korei Igrzyskach Azjatyckich. Najbardziej znany jest jednak z Igrzysk Olimpijskich, które odbyły się 4 lata później. Zaraz obok Stadionu Olimpijskiego znajduje się również stadion, na którym rozgrywane są mecze baseballowe. Dalej dojedziemy pod najwyższy budynek w Korei i trzeci co do wysokości na świecie – Lotte Tower. Niezwykłych rozmiarów „iglica” towarzyszy nam praktycznie od początku wycieczki. Jednak dopiero podjeżdżając bezpośrednio w jej okolice, uświadamiamy sobie, z jakim olbrzymem mamy do czynienia. Życzę powodzenia w próbie zrobienia dobrego zdjęcia!
Azjatycki bicycle break
Wycieczka wzdłuż rzeki Han była znakomitą odskocznią od tradycyjnego zwiedzania Seulu. Dzień wcześniej odwiedziłem Koreańską Strefę Zdemilitaryzowaną (DMZ) i dzień na odpoczynek (również mentalny) był świetnym pomysłem. Przy okazji pozwolił oddalić się trochę od głównych skupisk turystycznych i spędzić czas tak jak robią to Seulczycy. A już następnego dnia czekał mnie lot do Japonii, gdzie również uskuteczniłem rowerową wycieczkę, tym razem na japońskiej wsi – w dawnym Królestwie Kibi. Zachęcam Was do tego typu bicycle break, jest to możliwe praktycznie w każdym miejscu na świecie. Szybki research przed wyjazdem na pewne pomoże Wam znaleźć wypożyczalnie i trasy w okolicy. Powodzenia!
Jak patrzy się na takie zdjęcia, to człowiek natychmiast chce się pakować i wyruszać w podróż 🙂 Pozdrawiamy!
Dzięki za miłe słowa! Miejmy nadzieję, że jeszcze trochę i znów będziemy mogli się spakować i wyjechać! Pozdrawiam również 🙂