Kiedy spojrzymy na Instagram, jasnym staje się, że Cypr jest wyjątkowo fotogenicznym miejscem. Urokliwe zatoczki, ukryte plaże, skalne mosty i lazurowa woda – to wszystko przyciąga tłumy turystów uzbrojonych w aparaty i telefony komórkowe. Południowo-wschodni przylądek Cypru, zwany Cape Greco (pl. Kawo Greko, gr. Κάβο Γκρέκο) to jedno z piękniejszych miejsc na wyspie. Nie bez powodu w 1993 został tu utworzony park narodowy – Cape Greco National Forrest Park (gr. Εθνικό Δασικό Πάρκο Κάβο Γκρέκο). Występuje tutaj 400 różnych gatunków roślin, z czego 14 z nich to gatunki endemiczne (czyli występujące tylko na tym obszarze), a kolejne 14 zagrożone jest wyginięciem. Surowy krajobraz pięknie współgra tutaj z lazurową wodą, z której wystrzeliwują strzeliste klify.
Jak to zwykle bywa na niewielkich wyspach, wypożyczenie samochodów jest jednym z popularniejszych i wygodniejszych sposobów zwiedzania. Na szczęście niejedynym. Wiele osób z różnych powodów nie chce lub nie może wypożyczyć samochodu. A to z braku prawa jazdy. A to strachu przed np. ruchem lewostronnym. Albo po prostu z powodu kosztów (wypożyczenie auta w pojedynkę może być kosztowne).
Komunikacja autobusowa na wyspie zorganizowana jest całkiem nieźle i pozwala za niewielkie pieniądze dojechać do wielu interesujących punktów turystycznych. Najlepiej jednak połączyć dojazd autobusem z pieszą wycieczką. Zobaczymy wtedy więcej i nieraz dotrzemy do miejsc, które jadąc samochodem, prawdopodobnie byśmy ominęli. Czy taka wycieczka jest dla każdego? Trasa, którą Wam dzisiaj zaproponuję, ma niecałe 20 kilometrów i powinien ją bez problemu pokonać każdy względnie sprawny turysta.
Ja swoją wycieczkę rozpoczynam w Larnace. Jako że to aktualnie główny port lotniczy na Cyprze, istnieje spora szansa, że Wy też. Wybieramy autobus 711. Jest to autobus miejski i kosztuje zaledwie 1,5 euro. Do autobusu możemy wsiąść niedaleko biura informacji turystycznej w Larnace. Uwaga! Nie na każdym przystanku wypisane są wszystkie linie, które z niego odjeżdżają. Warto wcześniej zapoznać się z mapką na stronie Cyprus By Bus. Autobusem jedziemy trochę ponad godzinę i wysiadamy na przystanku Konnou – Grecian Park Hotel 1 lub Konnou – Kirkis 1.
Pierwszym punktem dnia jest Jaskinia Cyklopa. Znajduje się około kilometra od przystanku autobusowego. Kierując się w stronę morza, powinniśmy trafić na tabliczki, które doprowadzą nas do celu. Według legendy miejsce to było zamieszkałe przez rodzinę cyklopów, którzy rozbili się na wyspie podczas sztormu. Inna historia mówi, że w jaskini mieszkał cyklop o imieniu Polifem, który to schwytał i uwięził Odyseusza wracającego z wojny trojańskiej. Jest to jednak miejsce ciekawe nie tylko ze względu na mitologię, ale również prawdziwe wydarzenie. Podczas walk niepodległościowych w latach 1955-1959, służyła za schronienie dla wojowników podziemnej organizacji EOKA (Organizacja Narodowa Bojowników Cypryjskich). Okolice jaskini są również popularnym miejscem do nurkowania.
Od teraz będziemy poruszać się praktycznie cały czas wzdłuż wybrzeża, a w oddali będzie nam towarzyszyć widok świątyni Agioi Anargyroi. Kilkaset metrów od Jaskini Cyklopa znajduje się piękna plaża Konnos, oddalona od zabudowań, lekko skryta, po sezonie wspaniale pusta. Przy niej zatrzymać można się w małym bufecie. Ceny nie są najniższe (kawa około 3 euro, piwo 4), ale pyszna kawka z widokiem na plażę będzie doskonałym początkiem wycieczki. Jeśli nie wzięliście ze sobą picia, to jest to ostatnia szansa na zaopatrzenie się w butelkę wody, gdyż przez kolejne kilometry nie będzie takiej możliwości.
Niecałe 2 kilometry dalej, dotrzemy do malowniczej kapliczki Agioi Anargyroi. Niewielka biała cerkiew z charakterystycznym niebieskim dachem położona jest na stromym, skalistym klifie, a jej patronami są święty Kosma i Damian. Pod budynkiem znajduje się jaskinia, w której woda według wierzeń jest święta. Jest to popularny punkt fotograficzny. Spotkamy tu zarówno amatorów Instagrama, jak i nowożeńców, którzy okoliczny krajobraz z cerkwią w tle wybierają na cel swojej sesji ślubnej. Miejsce to słynie również z doskonałych warunków do nurkowania. Głębokość bezpośrednio przy brzegu wynosi 10 metrów, schodząc w najbliższej okolicy do nawet głębokości nawet 40 metrów! Nic dziwnego więc, że na pobliskim parkingu spotkamy nie tylko niedzielnych turystów, ale również osoby w kombinezonach nurkowych.
Kilometr od kapliczki natrafimy na jeden z symboli Kawo Greko – Most Grzeszników, zwany również Łukiem Wrony (Καμάρα του Κόρακα). Natura, która stworzyła ten niesamowity obiekt, teraz jakoby się o niego upominała. Postępująca korozja skał, fale i korzenie roślin coraz bardziej niszczą skalny most. Mimo że stoi tutaj już miliony lat, jakiś czas temu lokalne władze postawiły barierki oraz tabliczki informujące turystów o zakazie wejścia. Nie wiadomo więc czy Most Grzeszników nie podzieli tego samego losu co słynne Azure Window na wyspie Gozo. Dlatego śpieszcie się!
Na końcu wschodniego wybrzeża czeka na nas Blue Lagoon. Miejsce oznaczone we wszystkich przewodnikach, na wszystkich mapach. Szczerze mówiąc, nie zrobiło ono na mnie specjalnego wrażenia. Jest to dość spora zatoczka, w której faktycznie w słoneczny dzień zobaczymy krystalicznie czystą, błękitną wodę. To nie tak, że nie to ładne miejsce, ale po drodze mam wrażenie, że kilka podobnych widziałem. W pobliżu Blue Lagoon natrafimy na… płot. Na mapach zobaczycie, że całkiem niedaleko znajduje się latarnia morska. Niestety cały cypel odgrodzony jest płotem i latarni nie tylko nie zwiedzimy, ale nawet nie dostaniemy się w jej pobliże. Trudno, idziemy dalej. Pora przejść na południową stronę wyspy.
Ścieżka obchodzi robiące z daleka spore wrażenie wzgórze, które tak naprawdę ma zaledwie 95 metrów wysokości. Na jego wierzchołku znajduje się punkt widokowy oraz niewielki Pomnik Pokoju. O ile na wschodniej części wybrzeża było bardziej zielono, teraz okolica coraz bardziej przypomina pustynię. Kiedy w oddali zobaczymy głębiący się tłum ludzi, oznacza to, że dotarliśmy do chyba najbardziej ikonicznego miejsca na trasie dzisiejszej wycieczki. Mowa oczywiście o Sea Caves.
To właśnie tutaj znajduje się chyba najbardziej obfotografowane miejsce na wyspie – skalne okno z widokiem na skalistą zatoczkę z rzeczonymi morskimi jaskiniami. Aby zrobić sobie zdjęcie, trzeba trochę się nagimnastykować i zejść po skałach. Nie ma tu żadnych sztucznych ułatwień, dlatego trzeba uważać, aby nie poślizgnąć się i nie upaść kilka metrów niżej. Bardziej odważni skaczą z kilkumetrowego urwiska do wody. Ja jednak ograniczyłem się do zrobienia kilku zdjęć i podziwiania jaskiń z bezpiecznej odległości. Nastawcie się na tłumy turystów – jest to niezwykle popularne miejsce.
Zanim dotrzemy do Aiya Napy, pozostała nam ostatnia niezwykła atrakcja turystyczna – Love Bridge. Kolejny po Łuku Kruka skalny most, tym razem położony nad wodą, co dodatkowo potęguje jego majestatyczny widok. W przeciwieństwie do poprzednika – ten jeszcze nie planuje się zawalić, dlatego turyści bezproblemowo mogą na niego wchodzić. A jest po co. Legenda bowiem głosi, że jeśli zakochana para pocałuje się na jego środku, to spełni się ich życzenie. Nie próbujcie skakać z niego do morza, gdyż okoliczne wody są dość płytkie i chwila szaleństwa może skończyć się tragicznie. Pod skały często podpływają wycieczki statkami z pobliskiej Ayia Napy. Jest to również popularne miejsce do nurkowania, ponoć można tu spotkać zagrożony wyginięciem gatunek foki – Mniszki Śródziemnomorskiej. Ja jednak byłem tak spragniony piwa, że nurkowanie zostawiłem na następny raz!
Po drodze mijamy kilka mniej lub bardziej urokliwych plaż. Największe wrażenie zrobiła chyba plaża Kermia (Limnara), z wielkimi huśtawkami i wspaniałym widokiem na wzgórze z Pomnikiem Pokoju. Jako że moja wycieczka odbywała się po sezonie – plaże nie były zatłoczone. Plusem tego było niewątpliwie cisza i spokój. Minusem – zamknięte plażowe bary. Zapytane na plaży dziewczyny, powiedziały, że piwo, które sobie radośnie popijają przyniosły ze sobą z Ayia Napy. Nie pozostało nic innego jak dotrzeć w końcu do miasteczka docelowego, żeby wypić zasłużone piwo!
Ayia Napa to w sezonie tętniący życiem nadmorski kurort. Po sezonie spokojna miejscowość, w połowie wymarła. Zdecydowanie podobała mi się w takim wydaniu. Na przełomie listopada i grudnia ciemno robi się koło godziny 16:30, pora więc wracać do Larnaki. Mamy tutaj trzy opcje. Pierwsza – wrócić tym samym autobusem, którym przyjechaliśmy – 711. Niestety ten, na który czekałem nie przyjechał. Na szczęście za jakiś czas miał przyjechać autobus pośpieszny „intercity”. Droższy (kosztuje 4 euro), ale w takiej sytuacji nie było co narzekać (dodatkowo jedzie odrobinę szybciej). W międzyczasie, na przystanek Aiya Napa Monastery podjeżdżały regularnie taksówki i proponowały podwózkę. Warto dodać, że wszystkie były… limuzynami. Oferta zaczęła się od jakiś 50 euro i regularnie spadała. W końcu jeden ekscentryczny kierowca zaoferował, że zabierze wszystkich z przystanku (nasza piątka, plus dwie przypadkowe dziewczyny – Czeszka i Słowaczka) w cenie przejazdu autobusem (czyli po 4 euro od osoby). Cóż za nieoczekiwany zwrot akcji! Nie namyślając się długo, skorzystaliśmy. Gdyby kolejny autobus by nie przyjechał, to nie pozostałoby nam zbyt wiele opcji.
Zmiany klimatyczne to rzeczywistość, która coraz mocniej wpływa na nasze zimowe aktywności. Długie, mroźne i…
Paryż ma swoją wieżę Eiffla, Nowy Jork Statuę Wolności, a stolica Tajwanu pochwalić może się…
Z każdym rokiem zimy w naszej części Europy są coraz bardziej nieprzewidywalne. Nagły atak zimy…
Góry Stołowe kojarzone są przede wszystkim z jednym z najbardziej charakterystycznych szczytów w Polsce –…
Dolomity to góry niezwykłe, które swoim specyficznym wyglądem robią wrażenie chyba na każdym. Mimo że…
Galeria z trochę losowymi zdjęciami z krótkiego pobytu na Cyprze. Tak w ramach nadrabiania jakichkolwiek…
View Comments
Ładnie tam. A jaka temperatura powietrza i wody wtedy była?
Woda na tyle ciepła, że się normalnie kąpaliśmy. Temperatura powietrza – w dzień bardzo ciepło, w słońcu wręcz gorąco (krótkie spodenki i krótki rękawek). Po zmroku się ochładzało i cienka kurteczka puchowa lub grubszy sweter się przydawał. Bardzo fajne miejsce, polecam :)
Czy trasa dla pieszych jest dobrze oznaczona? Czy nie ma problemu, by trafić do miejsc przedstawionych na blogu? Ile czasu zajęło zwiedzanie wszystkich miejsc? :)
Trasa w większości jest dobrze oznaczona, w jednym miejscu mieliśmy trochę wątpliwości – ale wystarczy trzymać się ścieżek biegnących blisko morza i nie ma problemu. Co do czasu – zależy, jakie kto ma tempo. Nam zajęło to nieśpiesznie kilka godzin.
cześć
Wybieramy się 10 marca 2023 do Larnaki i jeden dzień (zakładam 11.03.) chcemy poświęcić na zwiedzenie tego parku i ewentualnych okolic, z Larnaki mamy wynajęte auto, może jakieś propozycje od czego zacząć , gdzie zaparkować , żeby dojść szlakami pieszymi do najfajniejszych miejsc , zrobić taką orbitkę i wrócić do auta.
Jechałem tylko busem, więc trudno mi powiedzieć. Ale po drodze mijaliśmy parkingi, do których dojeżdżali ludzie. Tak że chyba bym zaczął tak, jak my – od strony Jaskini Cyklopa i tych okolic. Z tego, co widziałem – zaparkować można pod kaplicą Agioi Anargyroi. No i później poruszać się w kierunku Aiya Napy. Większość ludzi poruszała się tam samochodem, więc raczej powinny być dobrze zorganizowane parkingi.