Jeśli miałbym wymienić to, co najbardziej może kojarzyć się z Górnym Śląskiem, to obok kopalni, rolady i ślonskiej godki byłyby to zapewne familoki. Te wielorodzinne domy z charakterystycznej czerwonej cegły na stałe wpisały się w górnośląski krajobraz. Lata komuny i zachłyśnięcia się wielką płytą miały tragiczny w skutkach wpływ na większość tego typu osiedli. Wzorowe, często samowystarczalne, dzielnice zmieniły się w patologiczne getta. A architektoniczny wandalizm dopełniał powoli dzieła. Po latach jednak familoki wracają do łask. Coraz więcej osiedli patronackich przyciąga turystów, mieszkańcy dbają o swoją najbliższą okolicę, a zdewastowane budynki powoli przywracane są do stanu pierwotnego.
Doskonałym przykładem rewitalizacji po kopalnianych dzielnic są familoki w niewielkiej miejscowości Czerwionka-Leszczyny.
Schyłek XIX wieku. Industrializacja dociera na Górny Śląsk. Powstają kolejne zakłady pracy i kopalnie. Jedną z nich jest kopalnia Dubensko, założona przez Wilhelma Schneidera w 1853 roku. Mała wieś, jaką była Czerwionka, nie była w stanie sprostać popytowy na pracowników, dużego, wciąż rozwijającego się zakładu pracy. Nowych pracowników trzeba było sprowadzić z dalsza wraz z rodzinami. Jednak zamknięcie pod ziemią na kilkanaście godzin, ludzi pracujących wcześniej głównie na roli mogło mieć opłakane w skutkach konsekwencje społeczne. W 1898 roku, naprzeciw tym problemem wyszła koncepcja „Miasta ogrodów” autorstwa Ebenezera Howarda. Koncepcja zakładająca stworzenie jak najlepszych warunków do życia, które w przypadku Czerwionki mogłyby choć trochę zrekompensować migrację z terenów wiejskich.
Powstałe w latach 1898–1916, osiedle familoków w Czerwionce-Leszczynach to przykład doskonale zachowanego osiedla patronackiego. Jego unikatowość wynika między innymi z tego, że do dziś zachowały się praktycznie wszystkie oryginalne budynki. Zabudowę tworzą 84 familoki – wszystkie różniące się od siebie wyglądem. Na osiedlu nie ma dwóch takich samych budynków (choć dwa są swoim odbiciem lustrzanym). Warto zwrócić uwagę na niezwykłą dbałość o szczegóły. W niektórych miejscach zachowały się między innymi łukowe sklepienia nad drzwiami, które dopiero w późniejszych latach zostały coraz bardziej upraszczane. Wrażenie robią również mury pruskie, które licznie wykorzystywane były przy tworzeniu osiedla w Czerwionce.
Nowi lokatorzy mieli również do dyspozycji niewielkie komórki i kawałek ziemi, na którym mogli hodować gęsi, kury czy też inny mały inwentarz. To sprawiało, że osiedla te były w sporym stopniu samowystarczalne, a mieszkańcu nie czuli się stłoczeni na zbyt małej przestrzeni – co miało pozytywny wpływ na nastroje.
Pojedynczy familok mógł pomieścić cztery, sześć lub osiem rodzin. Każde mieszkanie miało od 40 do 70 metrów kwadratowych i składało się (w zależności od układu) z jedno lub dwóch pokojów oraz kuchni. Warto również dodać, że jak na ówczesne czasy, mieszkania były bardzo nowocześnie wyposażone. Posiadały między innymi piece kaflowe (tzw. kachloki), kanalizację, dostęp do prądu oraz wody.
Wspominając o samowystarczalności osiedla, nie sposób nie wspomnieć, że prócz lokali mieszkalnych mieszkańcom udostępniono szereg budynku użytkowych. Jako że pranie w mieszkaniach było zabronione ze względu na niebezpieczeństwo wilgoci – kobiety mogły korzystać z ogólnodostępnej pralni. Chleb kupowano w lokalnej piekarni, a dzieci wysyłano do osiedlowej szkoły powszechnej (która notabene nadal pełni tę funkcję, choć z oryginalnego wyglądu pozostało jedynie skrzydło z głównym wejściem).
Dbałość o szczegóły widać nie tylko w architekturze budynków, ale również w rozplanowaniu przestrzennym. Przechadzając się osiedlem familoków, polecam zwrócić uwagę na zieleń – szczególnie zaś na drzewa. Każda ulica została obsadzona innym gatunkiem drzew liściastych – które w znakomitej większości przetrwały do dzisiaj. Możemy spotkać tu między innymi akacje, lipy, buki czy też kasztanowce.
Aktualnie na osiedlu działa Informacja Turystyczna, na której możecie zaopatrzyć się w mapkę oraz nabyć naprawdę fajne gadżety związane z Familokami. Bardzo podoba mi się, jak miasto zadbało o stworzenie marki, jaką są właśnie Familoki. Kubki, filiżanki, torby, pocztówki – jest w czym wybierać. Jeśli będziecie mieli okazję, polecam zwiedzanie osiedla z przewodnikiem. Na co dzień organizacja takiej wycieczki wymaga zorganizowanej grupy. Wyjątkiem są specjalne okazje jak np. Industriada – kilka raz w ciągu dnia zbierana jest grupa chętnych, którą oprowadzi (bezpłatnie!) przewodnik. Jest to bardzo dobra okazja na odwiedzenie osiedla! A więcej informacji na temat familoków znajdziecie na stronie osiedla. Zapraszam!
Jeśli podobają Wam się tego typu miejsca, zapraszam również do artykułu na temat Kolonii robotnicze Ficinus w Rudzie Śląskiej. A poniżej dołączam pełną galerię z mojego zwiedzania Osiedla Familoków podczas tegorocznej Industriady.
Zmiany klimatyczne to rzeczywistość, która coraz mocniej wpływa na nasze zimowe aktywności. Długie, mroźne i…
Paryż ma swoją wieżę Eiffla, Nowy Jork Statuę Wolności, a stolica Tajwanu pochwalić może się…
Z każdym rokiem zimy w naszej części Europy są coraz bardziej nieprzewidywalne. Nagły atak zimy…
Góry Stołowe kojarzone są przede wszystkim z jednym z najbardziej charakterystycznych szczytów w Polsce –…
Dolomity to góry niezwykłe, które swoim specyficznym wyglądem robią wrażenie chyba na każdym. Mimo że…
Galeria z trochę losowymi zdjęciami z krótkiego pobytu na Cyprze. Tak w ramach nadrabiania jakichkolwiek…
View Comments
Chyba tam biegałem podczas jednego nocnego biegu w Czerwionce :)
Zdecydowanie warto się też przejść na spokojny spacer z aparatem :)