Katowice nie są oczywistym celem podróżniczym. Nikłe zainteresowanie ze strony turystów raczej nie może dziwić. Jeszcze do niedawna Katowice całkiem słusznie były kojarzone głównie z brudem i niecieszącym się dobrą opinią Dworcem Kolejowym. Dworzec ten zresztą był często pierwszym i jedynym kontaktem z miastem. Tutaj bowiem ludzie przesiadali się często na inny środek transportu i tyle widzieli Katowice. Bliskość Krakowa też raczej nie pomaga – jeśli ktoś już miał wybrać się w te okolice, zapewne wybrałby właśnie to miasto. Czasy się jednak zmieniają, zmienia się również stolica aglomeracji. Co zobaczyć w Katowicach, w trakcie jednodniowej (albo i dłuższej) wycieczki na wschodnie rubieże Śląska?
Ogromna kopuła katowickiej hali widowiskowo-sportowej to całą pewnością najbardziej charakterystyczna budowla w Katowicach i jedna z bardziej charakterystycznych całego regionu. Ten przypominający swoim kształtem statek kosmiczny budynek został wzniesiony między rokiem 1965 a 1971, a za jego projekt odpowiedzialni byli dwaj warszawscy architekci – Maciej Gintowt oraz Maciej Krasiński. Spodek nie tylko przyciąga uwagę swoim oryginalnym kształtem. Unikatowa na skalę światową jest również jego architektura oraz samo wykonanie. Około 300. tonowa kopuła zawieszona nad 33 metry nad ponad 120-metrową halą do tej pory robi wrażenie. W środku zmieści się 11500 osób.
Miejsce to było świadkiem wielu wspaniałych wydarzeń sportowych i kulturalnych. Mało kto pamięta, że w 1972 roku przed 10-tysięczną widownią przemawiał to sam… Fidel Castro. Od kilku lat znana jest również wszystkim miłośnikom e-sportu i gier komputerowych. Albowiem od 2013 roku w katowickiej hali odbywa się jedna z największych imprez dla graczy – Intel Extreme Masters. Do głównego budynku przylega mniejsza hala, w której funkcjonuje lodowisko. Tutaj swoje mecze rozgrywa hokejowa sekcja GKS-u Katowice. Lodowa arena „GieKSy” nazywana jest potocznie „Satelitą”. Prawda, że ładnie?
Niestety mimo swojej unikatowości i ikoniczności, nie tylko w regionie, ale i całym kraju – budynek trudno zwiedzić z przysłowiowego marszu. Wnętrza wciąż chyba najlepiej zobaczyć przy okazji meczu lub koncertu. Wypełnione kibicami trybuny i niosący się doping robi piorunujące wrażenie. W 2021 roku Spodek obchodzi swoje 50-lecie. Nic tylko życzyć kolejnych rocznic i ciągłego dostarczania niezapomnianych przeżyć!
Będąc przy najbardziej z „kosmicznych” hal widowiskowo-sportowych, trudno nie przejść płynnie do pobliskiej Strefy Kultury. Miejsca, z którego katowicki magistrat, jak i sami mieszkańcy są wyjątkowo dumni. Składa się na nią Międzynarodowe Centrum Kongresowe, nowy budynek Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia oraz Muzeum Śląskiego.
Międzynarodowe Centrum Kongresowe samo w sobie nie jest może zbyt ciekawe, natomiast kiedy popatrzymy na nie z lotu ptaka, wraz ze Spodkiem tworzy niesamowitą scenę. Pobliski Spodek wygląda, jakby dopiero co wylądował, przecinając sześcienną bryłę MCK, pozostawiając po sobie wyryty w trawie ślad. Koniecznie sprawdźcie w internecie zdjęcia lotnicze! A gdy już będzie w pobliżu, koniecznie zajrzycie na udostępniony bezpłatnie taras widokowy. Podpowiem tylko, że najlepszą porą będzie zachód słońca. Na górze znajduje się trochę przestrzeni do siedzenia, więc można miło spędzić czas z widokiem na nowe serce Katowic.
Kolejny przystanek w Strefie Kultury to NOSPR, czyli nowa siedziba Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia. Miejsce obowiązkowe nie tylko dla wszystkich miłośników muzyki, ale również wspaniałej architektury. Autor projektu Tomasz Konior tak mówi o swojej pracy:
Bardzo nam zależało, aby pomimo zastosowania najnowszych technologii, budynek był związany z tożsamością śląską. Stąd zmieniliśmy pierwotny projekt elewacji na te charakterystyczne śląskie cegły, które możemy obserwować w Nikiszowcu. Inspiracją dla nas stały się czerwone wykończenia okien, znamienne dla regionu. Wykorzystaliśmy cegłę, ten czerwony kolor, w kształtowaniu muzycznej, rytmicznej elewacji.
Tomasz Konior, wywiad dla bryla.pl
Monumentalna, nowoczesna, ale zarazem bardzo śląska bryła nie bez powodu jest chętnie pokazywana przybywającym do Katowic gościom i turystom. Nie mniejsze wrażenie robi wnętrze. Akustyka głównej sali koncertowej robi wrażenie nawet na najbardziej wymagających melomanach. Pracował nad nią między innymi światowej sławy akustyk Yasuhisa Toyota, z Nagata Acoustics. Nie przejmuje się, jeśli to nazwisko wiele Wam nie mówi, wystarczy spojrzeć na listę realizacji, aby wiedzieć, że katowicka sala była w dobrych rękach i bez wstydu stawiana jest obok najlepszych sal koncertowych na całym świecie. Obecnie z powodów epidemiologicznych zwiedzanie zostało zawieszone do odwołania, zapraszam Was jednak do wirtualnego spaceru na stronie siedziby.
Każdy, kto tu przyjdzie, zobaczy coś, czego nie ma nigdzie na świecie.
Yasuhisa Toyota
Wycieczkę po Strefie Kultury skończymy w nowej siedzibie Muzeum Śląskiego. Muzeum, które podobnie jak NOSPR dało nowe życie poprzemysłowym terenom zlikwidowanej Kopalni Katowice (pierwotna, niemiecka nazwa to Ferdinandgrube). Cieszy mnie to niezmiernie, gdyż założona w 1823 roku kopalnia ta to kawał historii Katowic, pewien pomost łączący niemieckie Kattowitz, ze współczesnymi Katowicami. Kopalni co prawda już nie ma, została zamknięta w 1999 roku, ale w pokopalnianych budynkach znów tętni życiem. Na powierzchni zachowano kilka oryginalnych budynków, między innymi maszynownia, łaźnia czy wieża szybu Warszawa II, która dzisiaj pełni funkcję punktu widokowego. Prócz nich postawione futurystyczne, oszklone pawilony, które zadziwiająco dobrze komponują się z industrialną zabudową. Szczególne wrażenie robią w nocy, kiedy podświetlone, wyglądają niczym wielkie, papierowe lampiony.
Główna ekspozycja nosząca nazwę „Światło historii. Górny Śląsk na przestrzeni dziejów” znajduje się pod ziemią. W bardzo ciekawy sposób przeprowadzi nas przez historię Górnośląskich ostatnich 10-11 wieków. Zobaczymy między innymi cieszyńską rotundę, niezwykle szybki rozwój regionu w erze industrializacji, jak i trudne dzieje okresu plebiscytu, powstań oraz wojny. Nie zabraknie również bardziej znanej nam historii – okresu PRL-u. Całość prezentowana jest w nowoczesnym stylu, mamy tutaj wiele multimedialnych elementów, eksponaty ruszają się i wydają dźwięki. Rozczarowane mogą być nieco osoby, które w muzeum szukają oryginalnych przedmiotów historycznych. Tych najzwyczajniej brakuje, gdyż całość wystawy stawia przede wszystkim na efekty wizualne i ciekawą prezentację. Dzięki temu na pewno zainteresuje szersze grono odwiedzających. Ciekawostką jest fakt, że opisy dźwiękowe, które posłuchać możemy przy eksponatach, nagrane zostały również po śląsku (w ślōnskij gŏdce). Szkoda, że nie pokuszono się również o tabliczki w tym języku.
Prócz stałej wystawy historycznej, na odwiedzających czeka również Galeria Sztuki Polskiej, na której znajdziemy kilka interesujących dzieł znanych twórców. Wielu jednak bardziej zainteresować może część poświęcona Sztuce Nieprofesjonalnej, z dziełami twórców słynnej Grupy Janowskiej na czele. Prace specyficzne, ale wpisane już bardzo mocno w kulturalny pejzaż Górnego Śląska.
Trzeba powiedzieć sobie jasno, że Katowice nigdy nie będą konkurować swoim wyglądem z takimi miastami jak Kraków, Wrocław czy Gdańsk. Jest to przecież stosunkowo młode miasto, na próżno tu szukać średniowiecznego układu ulic, czy urokliwego ryneczku (te znajdziemy w wielu okolicznych miejscowościach). Nie jest jednak tak, że katowicka architektura musi straszyć. I nie mówię tutaj wcale o wielu secesyjnych kamieniach, które sukcesywnie są odnawiane i częściej już zachwycają, niż straszą. Swego czasu Katowice nazywano „Polskim Chicago”, a to dzięki modernistycznej architekturze okresu międzywojnia. To właśnie w Katowicach powstał pierwszy w Polsce drapacz chmur! Dla turystów i miłośników architektury przygotowano Katowicki Szlak Moderny. Trasę spacerową po śródmieściu, która na swojej drodze mija najciekawsze, unikatowe budynki zaprojektowane w stylu modernistycznym. Zobaczymy między innymi wspomniany Drapacz Chmur, imponujących rozmiarów historyczny budynek Sejmu Śląskiego (teraz Urząd Wojewódzki), wille czy też domy mieszkalne, takie jak te przy ulicy PCK. Na stronie Miasta Katowice znajdziecie bardzo poręczną ulotkę z trasą spaceru oraz opisami poszczególnych budynków.
Mimo że w Katowicach ciekawe budynki w stylu modernistycznym znaleźć można w wielu miejscach, Szlak Moderny zlokalizowany jest w ścisłym centrum. Poszczególne budynki w większości położone są w niedużej odległości od siebie, dlatego całość można przejść pieszo w nawet w godzinę. Zachęcam jednak, żeby się nie spieszyć! Jeśli będziecie mieli możliwość wejść do Urzędu Wojewódzkiego, koniecznie zobaczcie unikatową windę paciorkową. Jest ona w ciągłym ruchu, a wchodzenie i wychodzenie odbywa się dynamicznie – winda nie staje na piętrze, nie ma nawet drzwi.
Nie ma chyba bardziej promowanego turystycznie miejsca w Katowicach niż Nikiszowiec. Nie mogło, więc go zabraknąć również w tym zestawieniu. Nikiszowiec to dawne osiedle patronackie powstałe w latach 1908–1919. Zostało zaprojektowane przez niemieckich architektów – Emila i Georga Zillmannów. Mieszkali tutaj górnicy z pobliskiej kopalni Giesche (polska nazwa – Janów, a następnie Wieczorek) oraz ich rodziny. Została zamknięta w roku 2018, a osiedle już kilka lat wcześniej stało się najbardziej reprezentatywnym punktem turystycznym na mapie Katowic. Zwarty układ uliczek, familoki z czerwonej cegły i charakterystyczne czerwonego parapety przyciągają nie tylko turystów, ale i filmowców. Kręcono tu między innymi „Sól ziemi czarnej” Kazimierza Kutza. Na Nikiszowcu od 1946 roku działa również słynna Grupa Janowska – skupiająca malarzy-amatorów, której prace wystawiane są między innymi w Muzeum Śląskim.
Na osiedlu działa kilka wartych wspomnienia punktów gastronomicznych. Najbardziej popularnym jest z pewnością Cafe Byfyj. Wbrew swojej nazwie, nie serwuje tylko kawy i maszketów (pl. słodkości), ale również śniadania i dania obiadowe. W środku możemy zobaczyć elementy tradycyjnego śląskiego wystroju wnętrz – między innymi właśnie byfyj (pol. kredens). Na samą kawę zajrzeć można również do Zillmann Tea & Coffee. W tym niewielkim lokalu urządzonym w bardziej industrialnym klimacie napijecie się nie tylko kawy, ale i piwa. W okresie zimowym serwowane jest również grzane wino. Na miłośników bardziej restauracyjnej atmosfery czeka Śląska Prohibicja. W menu znajdziecie między innymi tradycyjne śląskie dania takie jak rolady, modro kapusta (pol. fioletowa kapusta) i gumiklyjzy (pol. kluski śląskie), karminadle (pol. kotlety mielone) czy śląski żur. Szefem kuchni jest tu zwyciężczyni V edycji programu MasterChef – Magdalena Nowaczewska.
Nikiszowiec jako stare osiedle robotnicze zadomowił się w świadomości turystycznej na dobre. Tyle szczęścia nie miał pobliski Giszowiec, który mimo znacznego zdewastowania w okresie PRL-u, wciąż stanowi miejsce warte odwiedzenia. Pierwotnie osiedle składało się z 300 domków w stylu górnośląskich chałup ludowych. Posiadały one ogrody i zamieszkane były najczęściej przez 2 lub 4 rodziny. W roku 1969 podjęto decyzję o wyburzeniu zabytkowych domków i postawienie na ich miejscu dziesięciopiętrowych bloków mieszkalnych. Z oryginalnej zabudowy Gieschewald zachowała się jedynie 1/3. Zachował się między innymi piękny budynek Gasthausu, stara leśniczówka czy też tzw. domki amerykańskie.
Trudno sobie teraz wyobrazić Katowice bez ulicy Mariackiej. To tutaj od wielu lat bije imprezowe i gastronomiczne serce miasta. Mało kto już chyba pamięta, że niegdyś była to po prostu kolejna szara ulica z ruchem samochodowym. Wtedy słynna głównie z podstarzałych pań lekkich obyczajów, które w bramach obsługiwały klientów. Mówiło się, że nowa odsłona Mariackiej to katowicka odpowiedź na słynną ulicę Stodolní w Ostrawie. Po latach okazało się jednak, że Mariacka w wielu aspektach nie tylko dorównała, ale i przebiła swój pierwowzór. Szczególnie jeśli chodzi o gastronomię.
Mariacka wraz z przylegającymi (i równoległymi) ulicami to prawdziwe zagłębie pubów, restauracji, bistro czy klubów (choć tych na moje szczęście nie ma zbyt wiele). Można śmiało powiedzieć, że jeśli imprezować na mieście, to właśnie na Mariackiej. Wybór jest spory, a w ciepłe letnie wieczory deptak tętni życiem 7 dni w tygodniu.
W ostatnich miesiącach trwają intensywne prace na ulicy Dworcowej, czyli bezpośrednim przedłużeniu ulicy Mariackiej w kierunku Dworca PKP. Remontowany jest piękny budynek starego dworca (gdzie już swoją działalność rozpoczęły lokale gastronomiczne), a ulica pełna samochodów zamieni się niebawem w deptak. Dotknięty co prawda typową dla Katowic betonozą, ale jednak!
Okolice ulicy Mariackiej to prawdziwa kopalnia dobrych opcji jedzeniowych. Jeśli macie ochotę na pizzę, odwiedźcie Len Arte, Vera Napoli lub Pizzę z Pieca. Wegetarianie i weganie poczują się jak w domu w Bujnej, Złotym Ośle oraz Nieinaczej. Kuchnię indyjską znajdziecie w Thali House, a przeróżne buły (choć nie tylko!) w Bułkęsie. Na drinka zajrzyjcie koniecznie do Amfory, a na piwo do Kontynuacji lub Absurdalnej. Restaurację z wyższej półki znajdziecie Browarze Mariackim. To tylko moje prywatne rekomendacje miejsc, w których bywam chętnie i często. Do dzisiaj na Mariackiej działa Lorneta z Meduzą i KATO – dwa lokale, które zapoczątkowały modę i boom na „Marynę”. Po latach nie przyciągają już tak bardzo, ale trudno im odmówić wkładu w rozwój tej okolicy!
Sztauwajery, czyli Dolina Trzech Stawów to rekreacyjne serce Katowic. Wiele osób swój wolny czas spędza w Parku Śląskim, ten jednak administracyjnie położony jest na terenie Chorzowa. Prawdziwie katowicka miejscówka na spędzenie wolnego czasu wśród zieleni, to właśnie położona na Muchowcu i przy Osiedlu Paderewskiego Dolina Trzech Stawów (po śląsku nazywana Sztauwajerami). To tutaj katowiczanie przyjeżdżają zażyć trochę ruchu. Jest to niezwykle popularne miejsce wśród rolkarzy – czeka tu na nich specjalnie przygotowana pętla. Spotkamy tu również wielu rowerzystów i biegaczy. W upalne dni można złapać trochę słońca i schłodzić się w stawie kąpielowym „Szlomiok”. Nad jego brzegiem rozstawia się Woda Beach Bar. To po stronie Muchowca.
Na terenach położonych bliżej Osiedla Paderewskiego znajdzie się sporo miejsca na rozpalenie grilla. W okresie letnim działa tutaj popularny bar „Sztauwajery”, a do piwka można zjeść coś greckiego z grilla „Souvlaki”. Niedaleko znajduje się również słynny skatepark pod pomnikiem na Osiedlu Paderewskiego. Warto przespacerować się, żeby zobaczyć miłośników deskorolki i agresywnych rolek w akcji!
Tym lekko prześmiewczym hasłem katowiczanie pokazują, że są dumni ze swojego miasta. Mimo że nigdy nie będzie to miejsce na miarę Wrocławia czy Krakowa, to najzwyczajniej da się je lubić! Warto je odwiedzić i spędzić trochę wolnego czasu jak jego mieszkańcy. Gwarantuję Wam, że nudzić się nie będziecie, głodni nie wrócicie, a w wielu przypadkach zaskoczycie się, jak bardzo Katowice zmieniły się w ciągu ostatnich lat. Dobra energia miasta to fajni ludzie, a tych w okolicy nie brakuje!
Paryż ma swoją wieżę Eiffla, Nowy Jork Statuę Wolności, a stolica Tajwanu pochwalić może się…
Z każdym rokiem zimy w naszej części Europy są coraz bardziej nieprzewidywalne. Nagły atak zimy…
Góry Stołowe kojarzone są przede wszystkim z jednym z najbardziej charakterystycznych szczytów w Polsce –…
Dolomity to góry niezwykłe, które swoim specyficznym wyglądem robią wrażenie chyba na każdym. Mimo że…
Galeria z trochę losowymi zdjęciami z krótkiego pobytu na Cyprze. Tak w ramach nadrabiania jakichkolwiek…
Trasy narciarstwa biegowego w Jakuszycach są wyjątkowe pod wieloma względami. Specyficzny mikroklimat zapewnia dobre warunki…
View Comments
Zabrakło Załęża :D Tak blisko centrum, a inny świat ;) Ale faktem jest, że Katowice w ostatniej dekadzie zmieniły się jak mało które miasto!
Aa, a czy czasem gumiklyjzy to nie "kluski śląskie"? :D
Haha, dzięki – ze ślonskiego na ślonskie ;)